Kontynuuję życie programem dwunastu kroków nawet kiedy wszystko jest dobrze. Staram się zachowywać zasady, których nauczyłem się na początku mojej trzeźwości i nie pozwalam sobie na powiedzenie: „No to już teraz jestem zdrowy - wystarczy tego przestrzegania zasad i chodzenia na spotkania”. Raz uzależniony - będę taki zawsze, a moje codzienne decyzje staram się opierać raczej na bezstronnej logice i zaleceniach programu, niż na moich własnych, chorych emocjach. Często proszę o radę kogoś bardziej doświadczonego ode mnie, a co najważniejsze - staram się słuchać tych rad i stosować je w moim codziennym życiu. Żyjąc świadomie programem dwunastu kroków mogę się nie denerwować wiedząc, że szanse na powrót moich uzależnień w formie czynnej są minimalne.
Panie, pozwól mi być zadowolonym z tego co dziś posiadam. I jeszcze jedno: Nie ten jest biedny kto ma mało, lecz ten kto dużo pożąda. (Thomas Fuller) Nie mogę być zbyt bogaty, mieć zbyt szczupłej figury, czy po prostu mieć wystarczająco. Zawsze chcę więcej - rzeczy, gadżetów, ubrań, pieniędzy, a nawet okresu abstynencji. Prawdą jest, że mam dokładnie tyle ile potrzebuję, a kiedy oddałem moje życie Bogu takiemu jak Go rozumiem - nie muszę już się więcej przejmować czy moja abstynencja i trzeźwość są „dobre” i czy przypadkiem jakieś uzależnienie, znowu podstępnie nie wkrada się do mojego życia w postaci aktywnej. Na dziś: Dziękuję Ci Boże i programowi dwunastu kroków za to co posiadami i wiem, że Ty Panie zrobisz za mnie wszystko to, czego sam nie potrafię zrobić. Dodatkowo: Jeśli cokolwiek jest świętością to jest nią ludzkie ciało. (Walt Whitman) Whitman, jeden z wielkich poetów amerykańskich, wychwalał zalety zdrowego i sprawnego ciała. Nie jestem przecież podzielony na kontener i zawartość, którą on zawiera, lecz wszystkie moje części są ze sobą połączone - są jednością. Uzależnienia mnie ogłupiają i okaleczają tak, że czuję się upokorzony swoją seksualnością i zaczynam się wstydzić własnego ciała. Mogę z tego powodu nawet zachorować. Uzależnienia dzielą moją osobowość na różne części, a ja sam siebie obserwuję jak zdradzam moje człowieczeństwo. Obsesje, kompulsje i uzależnienia zmieniają mnie w człowieka, który żyje połowicznie, ocierając się stale o śmierć. Wybierając abstynencję zacząłem powolny powrót do życia i poczucia pełni samego siebie. Dzieje się tak, kiedy zaczynam szczerze i otwarcie - bez jakiejkolwiek obawy – mówić o moim uzależnieniu oraz kiedy wchodzę w nowy rodzaj związku z moją Siłą Wyższą, innymi ludźmi i samym sobą. Okazuje się, że ta moja nowa samoświadomość zawiera w sobie akceptację i pochwałę integralności mojego ciała, które żyje pełnią życia. Panie, pozwól mi zauważyć wzrastające poczucie integralności mojego ciała. Pionierom: Gdy badanie moich motywów i postępowania, medytacja i modlitwa są logicznie z sobą połączone i poprzeplatane dzięki codziennej samo-dyscyplinie, rezultatem jest niewzruszony fundament na życie. (Dwanaście kroków i dwanaście tradycji) Ostatnie z trzech kroków programu nakładają kochającą mnie dyscyplinę Bożą, na moją samowolną naturę. Jeśli tylko poświęcę z grubsza kilka minut każdego wieczoru na przegląd tego, co robiłem w ciągu dnia - z wypunktowaniem tych aspektów mojego zachowania, z których nie byłem zbytnio zadowolony – zapisuję w ten sposób moją osobistą historię samego siebie, taką która jest mi niezbędna w dalszej podróży przez samo-poznanie. Mogę w ten sposób odnotować także mój rozwój lub też jego brak, a także poprosić Boga w pełnej medytacji modlitwie – o uwolnienie mnie od tych wszystkich wad charakteru, które powodują mój ból. Medytacja i modlitwa uczą mnie sztuki koncentracji i słuchania, i okazuje się przy tym, że zamieszanie dnia powoli się we mnie wycisza, kiedy modlę się o Jego wolę wobec mnie i prowadzenie przez życie. Praktyka proszenia Go o pomoc w moich codziennych staraniach o doskonałość, daje nowy aspekt wysiłkom każdego dnia, ponieważ dobrze wiem, że każda praca, którą staram się dobrze wykonać - uczyni mnie szczęśliwym. Codzienna modlitwa i medytacja zapewniają mi dobrą kondycję duchową tak, że jestem w stanie stawić czoła wszystkiemu co przynosi mi dzień – bez najmniejszej nawet myśli, o kolejnej ucieczce w uzależnienie. How Much Is Enough? We continue to weigh and measure our food when we are maintaining as well as when we are losing. Since we are compulsive overeaters, we do not have a built-in concept of how much food is enough. Exact measurements relieve us of the anxiety of deciding how much is enough. Since we are experts at rationalizing extra amounts, we do not allow ourselves to estimate portions when scales and measuring cups are available. For the compulsive overeater, no amount of food is enough. We make a rational decision about our food plan for the day, basing the decision on the objective nutritional requirements of our body rather than subjective emotional cravings. We give this food plan to a qualified sponsor, which prevents us from getting lost in endless preoccupation and anxiety about what we are going to eat. When we conscientiously follow the abstinence guidelines, we can rest secure in the knowledge that we have eaten the right amount of food. May I be satisfied with enough. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Arek Grochowski
0 Comments
Gdybym wiedział jak zachować wstrzemięźliwość, nie stałbym się człowiekiem uzależnionym. Życie programem dwunastu kroków i zachowanie abstynencji pozwalają mi zachować umiar. Znajomość tego kiedy mam przestać, wymaga znajomości samego siebie. Często ponosi mnie determinacja - chcę skończyć pracę już dziś, opowiedzieć historię mojego życia nowemu przyjacielowi w jedno popołudnie czy skończyć duży projekt w rekordowym tempie... Tendencja żeby pożerać życie z pośpiechem i dużymi kęsami może być tak samo szkodliwa jak uzależnienie. Pogody ducha nabieram przez kontakt z moją Siłą Wyższą, która chroni mnie przed kompulsywnym wyczerpaniem. Świadomość cichej Siły i porządku, który podtrzymuje wszelkie życie - uspokaja moją nadmiernie stymulowaną osobowość. Poleganie na Bogu tak jak Go rozumiem daje mi wsparcie i pewność siebie, których potrzebuję, żeby być zadowolonym z moich umiarkowanych wysiłków i osiągnięć życiowych.
Panie, naucz mnie żyć w umiarkowany sposób. I jeszcze jedno: Kiedy masz wady, to nie bój się ich pozbyć. (Konfucjusz) Nie ja świadomie wybierałem sobie moje wady, lecz również nie powinienem obawiać się ich pozbyć. Wystarczy żebym najpierw dowiedział się, które z nich posiadam (a mam ich więcej niż mi się wydaje) w krokach czwartym i piątym, no a potem pozbył się ich w krokach szóstym i siódmym. Jaka prosta terapia, która nic nie kosztuje, prawda? Ale czy do moich wad zaliczają się także: lenistwo, złość, rozwiązłość, niegrzeczność, nieuczciwość, znęcanie się nad dziećmi i przemoc? Bóg który mnie kocha i chce, żebym był wolny - zaakceptuje je wszystkie. Na dziś: Nie powinienem niczego się bać wyznać Bogu, ani drugiej osobie którą On postawił na mej drodze. Dodatkowo: Mądre słowo jest jak złote jabłka na obrazach ze srebra. (Prov.25:11) Może mi się nie chcieć, codziennie mierzyć się z moją własnym zakłamaniem, ale program dwunastu kroków ma opierać się na bezwzględnej uczciwości. Wielka księga opisuje to jako „rygorystyczną uczciwość”, a dla człowieka uzależnionego zaczyna ją abstynencja. Wiara, że mogę być uczciwy, bez solidnego poświęcenia się abstynencji - po prostu nie pracuje. Im bardziej rozwijam się, tym bardziej też rozwijam w sobie zdolność robienia jednego wyboru na raz, doznawania uczuć jednego na raz i mówienia prawdy w jednej, konkretnej sytuacji. Przyznaję się sam przed sobą kiedy mam poczucie winy, kiedy jestem zły, przestraszony i urażony – kiedy doznaję tych wszystkich negatywnych uczuć, z którymi jest mi tak ciężko sobie poradzić. Stwarzając jedność pomiędzy uczciwymi emocjami (tym co czuję), uczciwym myśleniem, i uczciwym działaniem - nagle zaczynam dostrzegać, że stałem się uczciwym człowiekiem. Uczciwość to dar mojej trzeźwości, za którą codziennie dziękuję Bogu. Pionierom: Istnieje bezpośredni związek pomiędzy samopoznaniem, medytacją i modlitwą. Stosowane jedna po drugiej, mogą przynieść mi olbrzymią ulgę i wiele dobra. (Dwanaście kroków i dwanaście tradycji) Jeśli najpierw przyjrzę się swoim motywom i swojemu postępowaniu – z pewnością będę miał w sobie wystarczającą ilość pokory, żeby pomodlić się i pomedytować – ponieważ zobaczę i poczuję w sobie ich potrzebę. Niektórzy z nas pragną zacząć i skończyć modlitwą, pozwalając samo-poznawaniu i medytacji zająć miejsce gdzieś pośrodku, pomiędzy; podczas gdy inni zaczynają od medytacji, wsłuchując się w rady otrzymywane od Boga, który udziela im wskazówek na temat ich jeszcze ukrytych lub nierozpoznanych wad charakteru. Jeszcze inni angażują swoje zdolności pisarskie i słowne do pracy nad swoimi wadami charakteru, kończąc modlitwą pochwalną i dziękczynieniem. Te trzy składniki: samo-poznawanie się, medytacja i modlitwa – tworzą swego rodzaju koło – bez początku i końca. Bez względu na to gdzie i w jaki sposób zacznę – w końcu i tak zawsze przybędę na ten ostatni przystanek, którym jest lepsze życie. Learning Moderation If we had known how to practice moderation, we would not have become compulsive overeaters. Following the abstinence guidelines enables us to eat moderately. Working the Twelve Steps teaches us moderation in other activities. Knowing when to quit involves knowing ourselves. We tend to get carried away with our determination to finish a job today, to explain our life history to a new friend in one afternoon, to complete a major project in record time. The tendency to devour life rapidly in huge chunks can be as damaging as compulsive overeating. It is the serenity we acquire from contact with our Higher Power that saves us from wearing ourselves out compulsively. An awareness of the quiet Power and order which sustains all life calms our over-stimulated personalities. Dependence on God as we understand Him gives us the support and confidence we need to be content with moderate efforts and accomplishments. Teach me to practice moderation. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Arek Grochowski Na poziomie intelektu wiem, że ucieczka w uzależnienia to nie miłość. Z chwilą kiedy fakt ten przeniknie w końcu moje emocje - będę w stanie uwolnić się od obsesji. Żeby jednak móc osiągnąć ten punkt emocjonalnego rozwoju muszę zachować fizyczną abstynencję. Tak długo jak praktykował będę moje uzależnienia nie mogę oczekiwać, że będę dochodził do zdrowia w sensie emocjonalnym.
Gdy jest się młodym, łatwo jest mylić uzależnienie z miłością; dojrzewając - zaczynam uczyć się odróżniać te dwa pojęcia. Potrzebuję programu dwunastu kroków i przebudzenia duchowego po to, żeby wyjaśnić moje zagubienie, a mam przed sobą ogrom emocjonalnego i duchowego wzrostu. Jeśli w młodości potrzeba miłości nie zostanie we mnie zaspokojona, później żadna ilość moich chorych zachowań nie będzie w stanie tego skompensować. Jedynie miłość do drugiego człowieka może wypełnić moją pustkę wewnętrzną, a leczy mnie w tym przypadku sam Bóg – sprawiając, że znowu mogę kochać. Panie, pozwól mi pamiętać, że uzależnienie to nie miłość. I jeszcze jedno: Jedno, jedyne słowo wyzwala nas z wszelkiego ciężaru i bólu istnienia - tym słowem jest miłość. (Sofokles) Często czyny mówią same za siebie - miłość można poczuć w ciepłym tonie głosu, w łagodności postępowania (nawet jeśli druga osoba nas denerwuje) i w spokojnym, bezkrytycznym naprawianiu bałaganu, zostawionego wcześniej przez kogoś, kogo się kocha. Miłość to dużo, dużo więcej niż mówienie komuś, że się go kocha. Na dziś: W jaki sposób ja sam okazuję komuś miłość? Dodatkowo: Nawet jeśli masz nie dokończyć zadania, to nie wolno ci z niego wcześniej zrezygnować. (Anonim) Prawie za każdym razem kiedy dokonuję wyboru, muszę zrezygnować z czegoś innego. Kiedy nie jestem pewny jak mam w danej sytuacji postąpić - zawsze mogę sam siebie zapytać, czy jeden z moich wyborów jest lepszy w stosunku do drugiego, w następujący sposób: „Który z nich pomoże mi poczuć się lepiej samemu z sobą (we własnej skórze)? Co w danej sytuacji chciałbym tak naprawdę, w głębi serca zrobić?”. Pomimo że nie jestem w stanie czegoś idealnie wykonać – mimo wszystko powinienem spróbować najlepiej jak potrafię, a dopiero później zostawić Panu Bogu (mówiąc wprost – nie powinienem poddawać się bez walki). Każdy uczciwy wybór zwiększa moje poczucie własnej wartości, moją wiarę w możliwość zmiany i moją gotowość, żeby nadal nad tym popracować. Czy pamiętam moje pierwsze spotkanie grupy wsparcia? Być może, że od tamtego momentu nie czułem się już więcej samotny, bo spotkałem się z grupą ludzi, którzy podobnie jak ja chcą dochodzić do zdrowia. Postanowienie dochodzenia do zdrowia było być może najpotężniejszym stwierdzeniem miłości własnej, jakie kiedykolwiek wygłosiłem w moim życiu. Tak więc znalazłem program dwunastu kroków, trzymam się go i staram się nim żyć każdego dnia. Jestem prawdziwym cudem odwagi i wiary, świecącym przykładem nieskończonego respektu, jaki Bóg ma dla moich wyborów. Nie ważne mały czy duży – moje wybory mają znaczenie. Postaram się dokonywać każdego z nich – najlepiej jak potrafię. Pionierom: „Przecież nie zmienię tego, czego nie można zmienić” – łatwo jest dać za wygraną, zaprzestać życia programem dwunastu kroków i spocząć na laurach, lecz wtedy nieuchronnie czekają mnie kłopoty. Uzależnienia są wrogiem bardzo subtelnym. (Wielka księga AA) Na temat modlitwy i medytacji można powiedzieć tylko dwie rzeczy: pierwsza z nich to, że muszę je zacząć praktykować, a druga – że przez cały czas powinienem kontynuować moje wysiłki. Gdy zacząłem żyć programem dwunastu kroków, byłem duchowym bankrutem; a jeśli już w ogóle myślałem o Bogu, to wzywałem Go na pomoc tylko wtedy, gdy sam nie potrafiłem czegoś zrobić, lub gdy wszechogarniający strach przenikał moje ego. Dziś, wdzięczny jestem za moje nowe życie, to w którym się modlę i dziękuję Mu za wszystko. W czasie modlitwy staram się więcej słuchać niż mówić samemu. Dziś wiem, że skoro nie zmienię tego, czego nie można zmienić, to może powinienem zmienić się sam. Potrafię dostrzec różnicę, pomiędzy przesądem i myśleniem życzeniowym a duchowością. Wiem, że z wdzięcznością można mieć rację, i że można się mylić na wiele innych sposobów. With our heads, we know that food is not the same thing as love. When this fact sinks into our emotions, we are released from our obsession with food. In order to reach this point of emotional development, we need to abstain physically from compulsive overeating. As long as we are physically addicted to refined sugars and starches and binge foods, we do not have the perspective necessary to move away from our emotional attachment to these foods. It is easy for babies and children to confuse food with love. As they mature, they learn to discriminate between the two. If we are compulsive overeaters, we need the OA program and a spiritual awakening to bring clarity to our confusion. We have much emotional and spiritual growing up to do. If our early needs for love were not satisfied, no amount of food will compensate. It is by giving love that we are able to fill our inner emptiness, and it is through our Higher Power that we are healed and made able to love. May we remember in our hearts that food is not love. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Arek Grochowski Kiedy nie zachowuję abstynencji, to tak naprawdę nie żyję - zaledwie utrzymuję się przy życiu. Bez abstynencji zanikają we mnie radość i kreatywność, a pozostaje mi codzienny, zwykły wysiłek żeby przeżyć z dnia na dzień. Dobrze pamiętam rezygnację w jakiej żyłem, zanim poznałem program dwunastu kroków i jestem wdzięczny, że w końcu otrzymałem sposób na wydostanie się z tego marazmu.
Codzienne zachowanie abstynencji pozwala mi mieć takie życie, jakiego chce dla mnie moja Siła Wyższa. Są w nim dni dobre, dni złe i te po prostu zwykłe, ale tak długo jak zachowuję abstynencję jestem w stanie zaakceptować moje przemijające nastroje i zdarzenia każdego dnia z wewnętrzną pogodą ducha. Robię postępy w tym co robię i w tym co rozumiem. Jestem pełen życia w oczekiwaniu na możliwości każdej chwili. Zachowywać abstynencję oznacza, że wybieram długotrwałą satysfakcję raczej, niż krótkotrwałą przyjemność. Zachowywać abstynencję oznacza, że idę razem z moją Siłą Wyższą w sposób i tam, gdzie Ona mnie prowadzi. Panie, dziękuję Ci że dajesz mi siłę, żebym mógł zachować abstynencję. I jeszcze jedno: Tylko w tymczasowej lepiance można żyć bez strachu. (Kamo no Chomei) Strach jest wynikiem projekcji (myślenia co może się stać w przyszłości). Moja świadomość nie mówi mi „Oto jest fajny, bezbolesny moment, w którym nie muszę się o nic martwić, tak więc będę się nim cieszył”. Zamiast tego wybiegam myślami w przyszłość, wyobrażając sobie wszelkiego rodzaju wypadki i nieszczęścia. Choć niezwykle trudno przychodzi mi pozbywanie się starych nawyków (a z wiekiem jeszcze trudniej), nadal pamiętam jaką ulgę, wolność i radość poczułem, kiedy po raz pierwszy udało mi się zachowywać abstynencję dzień po dniu, nie martwiąc się co przyniesie jutro. Na dziś: Moje życie składa się z pojedynczych momentów, które wypełniam po kolei, delektując się pełnią każdego z nich, i stwierdzając, że nie ma w nim miejsca na strach. Dodatkowo: Zwątpienie nie jest przyjemne lecz pewność siebie jest śmieszna. (Wolter) W dochodzeniu do zdrowia łatwo jest stać się zbyt pewnym siebie. Przegadałem już problemy na spotkaniach grup wsparcia, naprawiłem moje granice, mam nawet jakiś tam okres abstynencji, no i…zaczynam myśleć, że powinienem być może trochę poeksperymentować…tylko raz…żeby udowodnić, że dalej mnie stać, że może tym razem mi się uda i będę potrafił „kontrolować”. Doprawdy, duma przychodzi przed upadkiem, a duma to często zwykła pewność, że zawsze mam rację. Staję się pretensjonalny w mojej pewności siebie, wydaje mi się już że poznałem wszystko, że znam program i Boga i wtedy… mam upadek, który mnie przeraża i zagraża mojej abstynencji. Nie ma nic złego w zdrowej dozie powątpiewania. Jest wiele rzeczy, których nie jestem dziś pewny, i z całą pewnością mogę uczciwie się do nich przyznać. Zwątpienie może pomóc mi dotrzeć do prawdy, a z pewnością jest dobrym antidotum na nadmierną pewność siebie. Kiedy dostrzegam niebezpieczeństwa pychy, wtedy zaczynam iść w dobrym kierunku w moim dochodzeniu do zdrowia. Pionierom: Zasada, że nie znajdziemy w sobie nieustającej siły wewnętrznej, dopóki nie przyznamy się do całkowitej klęski jest źródłem, z którego powstało całe nasze Stowarzyszenie i dzięki któremu ono nadal kwitnie. (Dwanaście kroków i dwanaście tradycji) Pokonany i dobrze zdając sobie z tego sprawę, samotnie dotarłem przed drzwi stowarzyszenia programu dwunastu kroków; samotnie, obawiając się tego co nieznane. Jakaś nieznana mi Siła podniosła mnie z łóżka, pomogła poszukać adresu, dojechać autobusem na właściwe miejsce i przejść przez drzwi do dużego pokoju na piętrze. Kiedy znalazłem się już na miejscu i roztrzęsionymi rękami nalałem sobie kawy, poczułem że jestem tutaj kochany i akceptowany – coś, czego nie czułem już od tak bardzo dawna, być może od wczesnego dzieciństwa. Chciałbym nigdy nie stracić tego cudownego uczucia, którego doświadczyłem na moim pierwszym spotkaniu grupy dwunastu kroków. To Abstain is To Live If we do not abstain from compulsive overeating, we do not live—we merely survive. Without abstinence, joy and creativity fade and we are left with only the effort of getting from one day to the next. We remember the despair of living without the OA program, and we are grateful that we have been given a reprieve from our former misery. Abstaining is what we do each day in order to live the life our Higher Power intends us to have. There are good days and bad days and mediocre days. As long as we abstain from compulsive overeating, we are able to accept our passing moods and the events of each day with inner serenity. We make progress in our activities and in our understanding. We are alive to the possibilities of each moment. To abstain requires that we choose a long-term satisfaction rather than a short-lived indulgence. To abstain is to walk with our Higher Power in the way He shows us. Thank You for the power to abstain. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Best regards: A. Grochowski MD Czas miniony odszedł bezpowrotnie i nigdy już nie będę mógł żyć w czasach, które minęły. Nawet moje uzależnienia zmieniają się i postępują. Nie potrafię już powstrzymać ich środkami, które skutkowały kiedyś, a próbowanie tego stale na nowo z takim samym skutkiem, jest nie tylko oznaką braku inteligencji, ale z pewnością prowadzi mnie tam gdzie zawsze - do tego samego miejsca, poza którym już tylko samotność, rozpacz i pustka wewnętrzna.
Jedynym sposobem, żeby uniknąć powtarzających się porażek jest iść do przodu, próbować się zmienić, postępować kreatywnie - podczas gdy moja Siła Wyższa mnie poprowadzi. Każdy dzień jest wtedy nowym dniem i każdy dzień przynosi nowe lekcje i nowe możliwości. Buduję na tym co minęło, ale nie muszę powtarzać moich błędów i upadków w nieskończoność. Droga do przodu obarczona jest ryzykiem tego co nieznane. Stare, znajome koleiny po których do tej pory szedłem, choć powodujące u mnie depresję - są jednak dobrze znajome. Wydostanie się z nich wymaga ode mnie odwagi i zawierzenia Temu, który wie wszystko, i Któremu na mnie zależy. Żeby iść do przodu muszę coś robić. Tak, mam uczyć się na własnych błędach ale nie powinienem ich powtarzać. Wiedza o samym sobie nie sprawia, że będę się rozwijał, dopóki nie będzie towarzyszyć temu specyficzne działanie, a jeszcze lepiej gdy potrafię uczyć się na błędach innych. Panie, naucz mnie ryzykować nowe sposoby postępowania, takie jakich Ty ode mnie oczekujesz. I jeszcze jedno: Sukces może korumpować, tylko służenie drugiemu może dać radość. (Dimitri Mitropoulos) Jedną z silniejszych stron programu dwunastu kroków jest możliwość służenia drugiemu człowiekowi, nawet samą obecnością na spotkaniu czy zwykłą rozmową przez telefon. Z chwilą gdy potrafię już zachować abstynencję, wtedy wszystko inne jest dowolne. Nie muszę nikomu nic obiecywać ani przysięgać. To, czy rzeczywiście żyję w trzeźwości - nie powinno nikogo obchodzić – jest to całkowicie moja własna sprawa. Nawet życie dwunastoma krokami programu. Uczestniczenie w spotkaniach grup wsparcia jednakowoż, jest tym minimalnym zobowiązaniem, które powinienem sam sobie narzucić. Nawet jeśli nie chce mi się w danym momencie, nie potrafię zrobić nic innego – zawsze mogę przecież pójść na spotkanie. Na dziś: Jednym z pierwszych kryteriów użyteczności w programie dwunastu kroków, jest obecność na spotkaniach. Dodatkowo: Czas uspokaja i wyjaśnia; żaden nastrój nie pozostaje niezmienny godzinami. (Thomas Mann) Dobrze jest od czasu do czasu zapytać samego siebie: „Jak się mam, właśnie teraz, w tym momencie? Czy jestem pogubiony, zły, zniechęcony? A może pełen nadziei, szczęśliwy, zadowolony? Czy czuję się właśnie tak czy może jeszcze inaczej? Bez względu na to, jaki jest mój stan emocjonalny – właśnie w nim znajduję się teraz, bo teraźniejszość to najlepsze miejsce w jakim mogę się znaleźć. Gdy zaczynałem trzeźwienie, mój słownik emocjonalny ograniczony był moimi uzależnieniami, a czasami potrafiłem tylko przeklinać. Dziś wiem, że wspaniałą rzeczą jest posiadanie całej gamy uczuć, które potrafię właściwie wyrażać. Mogę być oburzony, sfrustrowany, zirytowany, zakłopotany, radosny czy zaciekawiony. Mogę też być podatny na zranienie, zachowywać się defensywnie (broniąc się nie zaatakowany), ostrożnie czy ufnie, lub też emanować siłą, poczuciem pewności siebie i niepewnością. No i wszystkie te opisane przeze mnie emocje to dopiero początek. Mam tyle czasu, ile mi potrzeba; będę go potrzebował, żeby poznać dobrze geografię moich własnych uczuć, a kiedy już będę wiedział jak naprawdę się czuję, wtedy być może potrafię także zaakceptować samego siebie takiego jakim jestem, w danym momencie, w danym, konkretnym uczuciu. Częścią mojej dzisiejszej modlitwy i medytacji może być uczciwe przyjrzenie się mojemu własnemu stanowi emocjonalnemu. Pomoże mi w tym krok dziesiąty. Pionierom: Kiedy mówię lub zachowuję się w pośpiechu i pochopnie, moja zdolność do bycia sprawiedliwym i tolerancyjnym z miejsca ze mnie wyparowuje. (A. Anonimowy) Bycie sprawiedliwym i tolerancyjnym jest celem samym w sobie, który powinienem starać się codziennie osiągnąć. Pytam Boga, takiego jak Go rozumiem, żeby pomógł mi być kochającym i tolerancyjnym dla tych, których kocham, i z którymi jestem w codziennym, bliskim kontakcie. Proszę Go o wskazówki co powiedzieć, kiedy jestem podniecony i zastanawiam się nad tym, jaką reakcję spowodować mogą moje słowa nie tylko u drugiego człowieka, lecz także we mnie samym. Modlitwa, medytacja i inwentaryzacja (rachunek) sumienia są w moim przypadku kluczowe dla mojego prawidłowego myślenia i pozytywnego działania. Moving Forward Time past is gone forever, and we can never go back to it. Even our disease progresses forward. We cannot expect to control it by a return to measures which may have worked for a time in the past. Those methods eventually failed, and trying them again will only bring us to the same point of failure. The only way to avoid repetitious failure is to move forward creatively as our Higher Power leads us. Each day is a new creation, and each day brings new lessons and opportunities. We build on what is past, but we do not need to repeat it. Moving forward involves risking what is unknown. The old, familiar rut, depressing as it is, is a known quantity Moving out of it requires that we have courage and that we trust in One who knows and cares. To move on, we must act. Insights do not produce growth until they are accompanied by specific actions. May I risk new actions as You lead me forward. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Best regards: A. Grochowski MD Bez rygorystycznej uczciwości w stosunku do samego siebie nie jestem w stanie dochodzić do zdrowia. Muszę się uczciwie przyznać, czy nadal praktykuję moje uzależnienia, czy też udaję, że już żyję w abstynencji. Muszę również przyznać się sam przed sobą jak się czuję. W przeszłości ból topiłem w nałogach, a uczucie nieprzystosowania i nadmiernej wrażliwości - chowałem pod maską obojętności. Nadszedł w końcu czas, żebym zmierzył się z prawdą o sobie samym.
Lecz w pojedynkę nie jestem wystarczająco spostrzegawczy, żeby zobaczyć prawdę o sobie, ani też wystarczająco silny, żeby ją znieść. Jedynie razem z Siłą Wyższą i wspólnie z innymi ludźmi we wspólnocie dwunastu kroków jestem w stanie żyć w prawdzie, najlepiej jak potrafię. Przyznaję, że do tej pory żyłem w zakłamaniu, tak więc oddałem moje niepoukładane życie Bogu, żeby je naprawił. Duchem Bożym jest prawda, i właśnie światła prawdy potrzeba mi dziś, żebym mógł dochodzić do zdrowia. Siła Wyższa uczy mnie krok po kroku jak żyć w prawdzie, w miarę mojej gotowości na postęp. Codziennie coraz lepiej sam siebie rozumiem i codziennie staję się też silniejszy duchowo. Życie w prawdzie uwalnia mnie od nałogów, fałszywych wartości, nadziei i oczekiwań, które hamują mój rozwój. Panie, prowadź mnie ku prawdzie. I jeszcze jedno: Każda muzyka drażni, kiedy mam rozstrojoną duszę. (Miguel de Cervantes) Czasami się zdarza, że nic mi nie pomaga, czuję się poirytowany, zmęczony, przygnębiony. Nie chcę się wtedy modlić, rozmawiać z innymi ludźmi lub pójść na spotkanie grupy wsparcia. Czuję, że należy mi się odpoczynek. Może trochę...(tu najczęściej myślę o kolejnej ucieczce w uzależnienie). Czy nadal próbuję w ten sposób udowadniać wszem i wobec, że jak „inni, normalni ludzie” mogę się od czasu do czasu napić, najeść czy też „zabawić” w jakiś inny, niedobry dla mnie sposób? Czy naprawdę ciągle mi się wydaje, że być może tym razem „jakoś dam sobie radę?” Kiedy przychodzą mi do głowy głupie myśli, zamiast kolejnej ucieczki w uzależnienie, powinienem uciekać na spotkanie grupy wsparcia – i to szybko. Na dziś: Myślenie o uzależnieniu nie jest uzależnieniem. Nie mogę nic na to poradzić, że od czasu do czasu zdarza mi się mieć głupie myśli. Z pewnością jednak, mogę wtedy pójść na spotkanie grupy wsparcia, zadzwonić do kogoś z programu, przeczytać odpowiednią literaturę czy też pomodlić się o Pogodę Ducha. Dodatkowo: Mówiąc o korzeniach i skrzydłach, mówimy o miłości, która trzyma nas jak magnes, lecz jest wystarczająco wielka, żeby pozwolić nam wznieść się w przestworza. (Charles R. Swindoll) Potrzebuję to sobie powtarzać wtedy, kiedy nie mogę już dłużej znieść mojej żony (męża) lub partnerki (partnera). Nie jestem w stanie z nią (z nim) wytrzymać ani minuty dłużej, bo wszystko we mnie każe mi natychmiast, a najlepiej na zawsze – uciec. Powiedzenie, że „nikt nigdy nie powiedział mi, że związek dwojga ludzi będzie łatwy” – to twierdzenie zbyt umiarkowane dla mnie, człowieka uzależnionego. Jestem ekstremistą i reaguję ekstremalnie na wszystko co mi się przydarza – dobrego czy złego. Powinienem w takich chwilach zwolnić i zająć się sobą. Być może powinienem zrobić inwentaryzację moich myśli i uczuć. Albo też zobowiązać się, że nie zrobię nic pochopnie impulsywnego. Mogę też spróbować stanąć z boku i popatrzeć na moje problemy z odrobiną humoru. Gdzieś w środku, nadal jest we mnie miłość i poświęcenie się dla mojej partnerki (partnera). Te uczucia są prawdziwe bez względu na to jak oburzony czy zaszokowany jestem w tej chwili, ani jak bardzo wydaje mi się, że moja partnerka (partner) nie zasługują właśnie teraz na moje uczucia. Staram się mówić sobie wtedy na wydechu: „To także przeminie”, ponieważ... – tak się właśnie stanie. Dziś proszę Boga o balans, pokorę, cierpliwość i obiektywizm, kiedy mam problemy w moim związku z drugim człowiekiem. Pionierom: Łatwo jest zaprzestać duchowego programu akcji i spocząć na laurach, lecz jeśli tak zrobię – narażam się na kłopoty. Uzależnienia są wrogiem bardzo subtelnym. Kiedy boli mnie dusza, łatwo mi jest trzymać się blisko programu dwunastu kroków i spotkanych tam przyjaciół. Gorzej jednak kiedy czuję się dobrze i wszystko układa się pomyślnie – łatwo jest mi wtedy dać za wygraną, przestać robić to co powinienem. Mówiąc wprost – staję się leniwy i zamieniam się w problem zamiast być jego rozwiązaniem. Powinienem wtedy zacząć coś robić, zrobić inwentaryzację: gdzie się znajduję w tej chwili i dokąd zmierzam? Codzienna inwentaryzacja powie mi co muszę zmienić, żeby odzyskać równowagę duchową. Przyznanie się do tego, co znajduję w swoim wnętrzu przed samym sobą, Bogiem i drugim człowiekiem – pozwala mi zachować uczciwość i pokorę. Being True Without rigorous honesty, we do not recover from compulsive overeating. We need to be honest about what we eat and honest about how we feel. In the past, we covered up pain with sugar frosting and tried to drown our inadequacies in carbohydrates. The time has come to deal with truth. Alone, we are not perceptive enough to see the truth, nor strong enough to bear it. It is through our Higher Power and the OA fellowship that we are able to become true to the best that is in us. We admit that we have been living falsely, and we turn over our muddled lives so that God may straighten them out. His spirit is truth, and the light of that truth is what we need for our recovery. Our Higher Power shows us how to be true step by step, as we are ready to progress. Each day we become more in touch with our real selves and each day our strength increases. Being true sets us free from compulsive overeating and free from the fake values, hopes, and expectations which have inhibited us. Lead me into truth. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Best regards: A. Grochowski MD "...mogę kochać bez pragnienia posiadania, bez pożądania, niepokoju czy lęku utraty..."
Moje ciało to miejsce, w którym żyję. Jego wielkość i kształt to sprawa pomiędzy mną a Panem Bogiem. Nikt więcej nie jest za nie odpowiedzialny tylko ja sam. W przeszłości być może pozwalałem innym ludziom wpływać na to co robiłem z moim ciałem - co jadłem, piłem i w jaki inny sposób go nadużywałem. Dziś biorę pełną odpowiedzialność za to co robię z moim ciałem i jak ono wygląda. Inni ludzie mogą uważać, że jestem za gruby, za szczupły, że gimnastykuję się za dużo lub za mało, ale to jest już ich problem - nie mój. Nadal uczę się czego moje ciało potrzebuje, żeby operować na najwyższych obrotach, co mogę a czego nie powinienem jeść, jak dużo i czego unikać. Wszystko zależy od moich własnych preferencji i metabolizmu. Moje ciało to dar, który otrzymałem od Boga. Utrzymanie go w jak najlepszym stanie jest moją odpowiedzią na ten Boży dar. Nikt inny nie może mi powiedzieć jak mam dbać o moje ciało, bo nikt inny w nim nie żyje i nie otrzymuje jego wewnętrznych sygnałów. Z chwilą gdy uczciwie postaram się interpretować sygnały dochodzące z mojego ciała – pozostanę w abstynencji i będę zdrowy. Panie, dziękuję Ci za me ciało. I jeszcze jedno: Nie możesz sfabrykować doświadczenia, musisz je przeżyć. (Albert Camus) W przeszłości próbowałem fabrykować własne doświadczenia tak, żeby moje życie było nie kończącą się nigdy krainą bez bólu. Zamiast tego popadłem w uzależnienia i kompulsje, hamując swój rozwój, blokując odczuwanie wszelkiej radości na równi z bólem, doznania dobre i piękne na równi ze złymi. Dziś, choć w naturalny sposób staram się unikać bolesnych doświadczeń, wolę bardziej moje własne uczucia w całej gamie ich intensywności - po to żeby czuć że żyję, że walczę z tym co mnie spotyka, że dzięki temu staję się wolny. Jestem gotowy, żeby spotykało mnie raz jeszcze to, przed czym tak uciekałem w przeszłości, żebym doświadczał każdego momentu tak, jakbym doświadczał go po raz pierwszy w życiu, jak dziecko, które uczy się otaczającego go świata. Na dziś: Nie próbuję już więcej unikać doświadczeń życiowych ani samemu sobie ich wymyślać. Dziś dobrowolnie się im poddaję. Dodatkowo: Problemów jednostki nie wyjaśnia się kładąc nacisk na konflikt pomiędzy tą jednostką a społeczeństwem, lecz kładąc nacisk na ich wzajemne wspieranie się. (Ruth Benedict) Od czasów Romantyzmu, z jego naciskiem na konflikt pomiędzy artystą a społeczeństwem, mamy tendencje żeby wyżej cenić wartości indywidualne i jednostkowe, niż te wynikające z porządku społecznego. Mówimy dużo i namiętnie o prawach jednostki i jej wolnościach, zapominając często o ideach i ideałach społecznych. Być może dlatego właśnie wielu z nas czuje się tak samotnie. Niektórych z nas (szczególnie płci męskiej) wychowano, żeby byli niezależni, polegający tylko na sobie, współzawodniczący z innymi o to, co im się słusznie od życia należy – i być może teraz, jest to dla nas ciężar raczej, niż błogosławieństwo. Dziś mam szansę kreować nowe więzi, nowe związki z innymi ludźmi. Program dwunastu kroków, którym staram się żyć, ostrożnie i celowo wyewoluował we wspierającą się nawzajem społeczność, której podstawą jest wzajemna pomoc, a jej etyka polega na miłości, a nie na współzawodnictwie. Starając się żyć tym programem każdego dnia, niosę też posłanie innym, którzy być może cierpią z powodu życia w izolacji i wyniszczających ich uzależnień i kompulsji. Dumny jestem z tego, że należę do wspólnoty ludzi, którzy nad wszystko inne cenią sobie miłość i życie w społeczeństwie. I jeszcze jedno: Nagle odkryłem, że potrafię kochać kogoś w sposób odpowiedzialny, z poszanowaniem i prawdziwą troską o rozwój tej osoby. Zanim to nastąpiło jednak, cały czas myślałem że moja zdolność do prawdziwego troszczenia się o dobro drugiego człowieka, zanikła we mnie z powodu braku jej używania. Nauczenie się, że tak, że mogę kochać bez pragnienia posiadania, bez pożądania, niepokoju czy lęku utraty – było jednym z najpiękniejszych darów, jaki otrzymałem od programu dwunastu kroków. Wdzięczność za ten dar pozwoliła mi pozostać trzeźwym w wielu trudnych nieraz dla mnie okolicznościach. My Own Body My body is where I live. Its size and shape is a matter between me and my Higher Power. No one else is responsible for my body. In the past, I may have permitted other people to influence what I ate and how much I weighed, but I now take full responsibility. Other people may think that I am too fat or too thin, but that is their problem, not mine. I am learning what my body needs in order to operate at peak efficiency. I am learning to avoid the foods which I do not handle well. What and how much I eat depends on my own preference and the requirements of my metabolism. My body is a gift to me from my Higher Power. Maintaining it in the best possible condition is my response to God’s gift. No one else can tell me how best to maintain my body, since no one else is living in it or receives its inner signals. If I honestly interpret the signals which come from my body, I will stay abstinent and healthy. Thank You for my body. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Best regards: A. Grochowski MD Zaczynając program dwunastu kroków skłonny byłem wierzyć, że moje problemy i trudności
życiowe spowodowane były w większości przez okoliczności zewnętrzne i otaczających mnie ludzi. Wróg był na zewnątrz. Im bardziej żyłem dwunastoma krokami, tym mocniej uświadamiałem sobie, że moje trudności mieściły się we mnie samym, a nie na zewnątrz i że jedyną osobą, która mogła zmienić ten stan rzeczy - byłem ja sam. Dziś wiem, że podstawą moich wszystkich trudności życiowych było przesadne skoncentrowanie się na sobie, zamiast na tym czego oczekuje ode mnie moja Siła Wyższa. Moje ego (na przykład chęć samodoskonalenia się, schudnięcia, czy pozbycia się wad charakteru) może doprowadzić mnie tylko do pewnego punktu, ale później już mój wzrost wymaga, żebym się tego ego też pozbył. Cóż za ulga, kiedy pozbywam się lęku, frustracji i strachu, które idą w parze ze skoncentrowanym na sobie życiem. Siła Wyższa usuwa moje wady charakteru w krokach szóstym i siódmym, gdy jestem całkowicie na to gotowy – ale nie wcześniej. Na początku jednak powinienem sobie uczciwie uświadomić te wady w krokach czwartym i piątym. Pomagają mi w tym: życie w abstynencji i nie uleganie moim uzależnieniom. Abstynencja zapewnia mi niezbędną uczciwość i energię potrzebną do mojej przemiany. Z chwilą, gdy zaczynam się zmieniać, okoliczności w których przyszło mi żyć i moje relacje z innymi ludźmi także zmieniają się na lepsze. Panie, proszę Cię żebyś usunął moje wady charakteru w taki sposób i w takiej kolejności, w jakiej chcesz Ty (a nie w takiej w jakiej wydaje mi się, że powinny zostać usunięte). I jeszcze jedno: Człowiek rodzi się dzieckiem, jego siłą jest wzrost. (Rabindrath Tagore) Uzależnienie zatrzymuje w połowie drogi mój rozwój emocjonalny i duchowy, pomimo tego że nadal mogę rozwijać się fizycznie i intelektualnie. Choroba ta pozwoliła mi na wzrost fizyczny i intelektualny, lecz pozostałem skarlały emocjonalnie, nie będąc w stanie zapewnić pożywienia tym częściom mnie samego, których żaden pokarm ani nauka nie były w stanie odżywić. Kiedy usłyszałem, że jestem bezsilny wobec moich uzależnień, poczułem ogromną ulgę, wielki ciężar został mi zdjęty z pleców, a moja dusza zatańczyła z radości. Pokonując obsesję, stałem się światłem i nadzieją, wyciągając ręce jak dziecko w kierunku wzrostu, który mi został zabrany. Dziś dziękuję Bogu za cud dochodzenia do zdrowia - za ponowną szansę pracy nad tym, kim mogę się stać. Na dziś: Mój wzrost nie ma ograniczeń. Trzeźwość i abstynencja są tylko początkiem. Dodatkowo: Pokora nie zna upokorzenia. (Joseph Roux) Gdy byłem młodszy, być może udawałem się do innych ludzi po pomoc. Często spotykałem się z odmową i obojętnością. Moi „przyjaciele” i „bliscy” wyśmiewali się ze mnie, kiedy próbowałem się przed nimi otworzyć, albo w inny sposób wykorzystywali moją wrażliwość i podatność na zranienie. Mówiąc w skrócie: czułem się upokorzony, kiedy tylko próbowałem się przed kimś otworzyć. Tak więc postanowiłem nie otwierać się przed nikim ani od nikogo się nie uzależniać. Zamknąłem się w sobie przed innymi i z poczuciem wyższości wierzyłem, że jestem w stanie samemu dać sobie w życiu radę. Dochodząc do zdrowia, zacząłem także uczyć się pokory. Zrozumiałem, że nikt nie jest samotną wyspą, całkowicie odciętą od świata. Dziś nie znam odpowiedzi na wszystkie zadawane mi pytania i potrzebuję pomocy oraz wsparcia tych, którzy naprawdę chcą mi pomóc. Ciężko jest mi być pokornym, kiedy tak często byłem upokarzany, lecz muszę zaryzykować na nowo wyjście naprzeciw innym ludziom; moja nagroda może być zdumiewająca, a przede wszystkim wspaniale jest nie być samemu. Wiem, że nie muszę nadal czuć się upokorzony. Pokora jest oznaką siły, a nie słabości. Dziś siłą wypełnia mnie obcowanie z innymi ludźmi. Pionierom: Człowiekowi uzależnionemu ciężko może być odbudować przyjacielskie stosunku ze swoimi dziećmi…Po jakimś czasie jednak zobaczą, że ich rodzic jest nową osobą i na swój własny sposób dadzą mu (jej) o tym znać…Odtąd już postęp będzie błyskawiczny. Cudowne rezultaty często są wynikiem takiego pojednania. Dochodząc do zdrowia otrzymałem podarunek, którego nigdy nie mógłbym kupić za żadne pieniądze świata. Moje dziecko powiedziało mi, że mnie kocha. Moje dzieci mówiły mi to już przedtem, płacząc: „Tato, wiesz że cię kochamy. Czy nie widzisz co z sobą wyprawiasz?” Nie potrafiłem. Pijany płakałem w poduszkę, przytłoczony nieznanymi mi uczuciami. Dziś popłakałem się także, lecz teraz były to łzy radości, a nie rozpaczy. Nie oskarżam już nikogo o moje niepowodzenia życiowe. Panie, usuń moje wady charakteru, ale tylko wtedy i tylko takie jakie zechcesz Ty sam. Character Dejects Beginning the OA program, we are inclined to feel that our problems and difficulties are largely due to circumstances and other people. The enemy seems to be outside. The more we work the Steps, the more we realize that our troubles are within, rather than without. Furthermore, we learn that the only person we can change is ourself. We see that the root of our difficulty lies in being centered on self instead of centered in our Higher Power, Our egos can take us only so far before we reach a point where continued growth demands that we begin to abandon them. What a relief to get rid of the anxiety, frustration, and fear that go with an ego-centered life! Our Higher Power removes our character defects as we become willing to let go of them. Honest awareness is our first task, and this is facilitated by maintaining abstinence from compulsive overeating. Abstinence gives us the honesty and the energy to change. As we change, circumstances and relationships improve. I ask that You remove my character defects according to Your will. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Best regards:A. Grochowski M Cały czas spotykam się w życiu z wyborami, i często kusi mnie pójście po najmniejszej linii oporu. W obcowaniu z samym sobą i z innymi, jest mi zwykle łatwiej powiedzieć „tak” niż „nie”, lecz powiedzenie „tak” nie zawsze jest najlepszą odpowiedzią. Jeśli jestem zbyt
permisywny (pozwalający samemu sobie i innym na wszystko), staję się miękki i nieefektywny w tym, co robię. Problemem pójścia na łatwiznę jest to, że z czasem staje się on coraz trudniejszy. Jeśli nie kontroluję tego, co i ile jem oraz innych moich uzależnień i kompulsji, już wkrótce spotkają mnie wszystkie konsekwencje otyłości i uciekania w chorobę. Jeśli nie będę kontrolował wydatków, w końcu zabraknie mi na to, na co mi naprawdę potrzeba. Jeśli nie będę postępował moralnie i etycznie, moje życie stanie się chaotyczne i będę żył w stałym strachu i napięciu wewnętrznym. Choć wybranie trudnej prawdy może nie być dla mnie łatwe, to dzięki ćwiczeniu moich mięśni etycznych staję się silny duchowo i zaczynam nabierać szacunku dla samego siebie. Panie, pozwól mi dokonywać w życiu właściwych wyborów. I jeszcze jedno: Nie będzie miał prawdziwych przyjaciół ten, kto boi się zrobić sobie wrogów. (William Hazlitt). Dogadzanie ludziom ma siostrę bliźniaczkę, która nazywa się urazą. Pójście na zbytnie kompromisy, ciągłe uśmiechanie się i mówienie „Tak”, nawet gdy chcę powiedzieć „Nie” – wcześniej czy później odbije się na mnie samym pod postacią niskiego poczucia własnej wartości, a w konsekwencji na moich stosunkach z innymi ludźmi. Strach przed nieopanowanym wybuchem złości, powiedzeniem lub zrobieniem czegoś, czego mogę później żałować – powstrzymuje mnie przed pozwoleniem, żeby inni ludzie mogli poznać mnie lepiej, żeby mogli poznać, co w danej sytuacji czuję. W rezultacie życia dwunastoma krokami, rozwijam w sobie balans emocjonalny, którego potrzebuję żeby móc wyrażać różnicę zdań czy niezgodę, bez okazywania wrogości i złości. Niestety, jak sam przekonałem się o tym w zeszłą sobotę – postęp w tej dziedzinie jest niezmiernie wolny. Zaczyna się od zbudowania poczucia własnej wartości i czucia się dobrze we własnej skórze. Na dziś: Najpierw będę szukał samoaprobaty, dopiero później aprobaty innych ludzi. Dodatkowo: Kiedy masz czyste sumienie, nie obudzą cię grzmoty. (Przysłowie angielskie). Gdy moim życiem rządziło uzależnienie, straciłem wszelkie hamulce moralne i poczucie przyzwoitości. Byłem tak zaabsorbowany zaspokajaniem potrzeb mojej choroby, że pozwoliłem by mój wymyślony świat rządził światem moich najgłębszych przekonań. Całkowicie przestałem zwracać uwagę na moralność i jej wartości. Nawet wtedy, wiedziałem z grubsza jak daleko odszedłem od ubitego szlaku, i wewnętrznie tęskniłem za tym, żeby być znowu w pokoju sam z sobą. Pośrodku moich ucieczek w uzależnienie, zacząłem słyszeć głos, który mówił mi, że nie żyję w zgodzie sam z sobą. Zszedłem ze ścieżki, którą kiedyś, dawno temu obrałem, i wiedziałem o tym dobrze, że błądzę. Tęskniłem za spokojem czystego sumienia, lecz go nie znajdowałem. Byłem sam, na zewnątrz, na mrozie i zimnie. Dlatego przyszedłem do ciepła programu dwunastu kroków. Muszę powrócić do moich wartości, które kiedyś kultywowałem i znowu zacząć żyć w zgodzie sam z sobą. Pomogą mi tutaj przyjaciele z grup wsparcia i moja Siła Wyższa. Moje sumienie jest jedną z najcenniejszych rzeczy, które posiadam, i uczę się wchodzić z nim w kontakt. Pionierom: W każdym przypadku, ból był ceną, jaką płaciliśmy za możliwość rozpoczęcia nowego życia. Opłata ta pozwalała nam dostać więcej, niż sami oczekiwaliśmy. Kupowała nam ona także dawkę pokory, która jak okazało się wkrótce, była doskonałym lekarstwem na ból. Bolesne były dla mnie próby zaprzestania kontrolowania mojego życia i niezbyt mi się to powodziło, a moje życie stało się trudne do zniesienia. Piłem, żeby zapomnieć, ćpałem żeby uciec. Akceptację życia na warunkach, jakie mi ono stawia, mogę osiągnąć tylko poprzez pokorę i doświadczenie, kiedy nie pozostało mi już nic innego, i kiedy zawierzam i oddaję moją wolę i moje życie Bogu, tak jak Go rozumiem. Z moim życiem pod opieką Boga, strach,niepewność, i złość nie są więcej odpowiedziami na te części mojego życia, których raczej nie chciałbym doświadczać. Ból przechodzenia przez życie leczy wiedza, że otrzymałem już wystarczającą siłę duchową, po to, żeby przeżyć. Hard Right or Easy Wrong? We are constantly faced with choices, and often we are tempted to follow the way of least resistance. In our dealings with ourselves and others, it is usually easier to say yes than no, but yes is not always the best answer. If we are too permissive, we become lax and ineffective. The problem with taking the easy way is that it usually ends up being harder in the long run. If we do not control our eating, we will have all of the problems of obesity. If we do not limit our spending, we will eventually lack funds for what we need. If we do not follow moral and ethical principles, our lives become chaotic and we live in constant fear and tension. Although choosing the hard right is difficult, it is by exercising our ethical muscles that we become strong and gain self-respect. By Your grace, may I make the right choices. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Best regards: A. Grochowski MD W chwilach stresu i niepokoju zwracam się do mojego Boga, takiego jak Go dziś rozumiem. Kiedyś uciekałem w nałogi i kompulsje, czyniąc z nich zupełnie podświadomie fałszywych bogów i wcale nie zdając sobie z tego sprawy. Moja choroba nie może być dla mnie Siłą Wyższą; jest ona tym czym jest – chorobą czy substancjami chemicznymi takimi jak cukier, alkohol i narkotyki. Uciekając w chorobę, kompulsje i uzależnienia – stwarzałem sobie fałszywych bogów, którzy w moim życiu byli zupełnie bezskuteczni. Mogli jedynie zmienić moją świadomość, pokazując świat w krzywym zwierciadle, dając fałszywe świadectwo rzeczywistości - jaka by on nie była.
Co dziś wydaje mi się piękne jutro okazuje się ułudą. Czające się w mojej podświadomości fałszywe bóstwa nadal powtarzają mi, że więcej pieniędzy, sławy czy też nowa, podniecająca przygoda miłosna - zapewnią mi trwałe szczęście i poczucie bezpieczeństwa. Nadal szukam poklasku, próbując zadowolić wszystkich otaczających mnie ludzi wierząc, że jest to możliwe…że jeśli się tylko nad tym skoncentruję i popracuję wystarczająco ciężko i wytrwale… Piękno Programu Dwunastu Kroków polega na tym, że pozwala mi on odkrywać prawdziwego Boga, który mnie nigdy nie zawiedzie. Ucząc się dzień po dniu dostrzegać kim tak naprawdę są moi fałszywi bogowie - wzrastam w prawdzie. Codzienny, świadomy kontakt z moją Siłą Wyższą, tak jak Ją rozumiem, pozwala mi na bezpośredni, bliski kontakt z Tym, który mnie nigdy nie zawiedzie w chwili próby, i do Którego zawsze mogę się zwrócić. Panie, dziękuję Ci, że pozwalasz mi dostrzegać moich fałszywych bogów, w których nadal jeszcze czasami próbuję wierzyć, i którymi nadal jeszcze próbuję się otaczać. I jeszcze jedno: „Każdemu wydaje się, że świat kończy się tam, gdzie kończy się jego/jej pole widzenia (Artur Schopenhauer). Gdy uciekałem w uzależnienia, czy kiedykolwiek potrafiłbym sobie wyobrazić, że moje życie mogłoby być całkiem różne od tego, jakie wtedy prowadziłem? Oczywiście że nie - nie było przecież żadnej drogi wyjścia z tej matni i byłem o tym całkowicie i święcie przekonany. Nadal jeszcze kiedy mam jakiś dylemat, często mam tendencje myślenia, że z danej sytuacji nie ma ucieczki, że nie ma dla mnie innej drogi wyjścia. Mogę w pełni zaakceptować to uczucie lecz dziś już wiem, że jest ono tylko uczuciem, i że niekoniecznie musi być faktem. Doświadczenie nauczyło mnie, że z danej sytuacji zawsze jest jakieś wyjście i że nadejdzie ono z czasem, w miarę jak stanę się na nie gotowy, w miarę jak stanę się gotowy, żeby sobie odpuścić i pozwolić Sile, znajdującej się poza mną samym pokierować biegiem spraw. Oddanie kontroli oznacza mój wzrost – rośnie liczba moich doświadczeń i moja użyteczność dla innych, a mój horyzont, podobnie do Bożego świata – staje się nieograniczony. Na dziś: Oddaję Bogu zmartwienia chwili, wiedząc, że odpowiedzi nadejdą z czasem , a z nimi nadejdzie również nowa świadomość i większa głębia zrozumienia. Dodatkowo: Nieudacznicy zazwyczaj są najbardziej zarozumiali. (D.H. Lawrence) Jeśli gdzieś w głębi siebie wierzę, że jestem bezwartościowy to być może będę chciał ukryć to swoje nieudacznictwo i popełniane przeze mnie błędy. Zaczynam się wtedy przechwalać i zachowuję się pyszałkowato w stosunku do siebie i innych. W ten sposób bronię się, nadmuchując balon mojej pychy. Inni ludzie mogą dać się oszukać - przynajmniej przez chwilę, lecz wcześniej czy później moje prawdziwe uczucia w stosunku do samego siebie zaczynają się przebijać przez warstwę mojego zakłamania - podobnie do starego obrazu, który kiedyś, niezbyt wprawnie został zamalowany. Mogę w końcu zacząć odmawiać zajmowania odpowiedzialnych stanowisk czy też nie podejmować decyzji o byciu w pełni z moją partnerką (partnerem) tylko dlatego, że przecież się „nie sprawdzam” lub że „jestem nic nie wart”. Mogę też dojść do punktu, w którym nie będę już chciał więcej podejmować żadnego ryzyka, gdyż będę święcie przekonany, że i tak nic mi się nie uda. Uzależnienia i kompulsje sprawiają, że tracę łączność z samym sobą, z tym kim jestem naprawdę. Kiedy zacząłem dochodzić do zdrowia - zacząłem odnajdować się i stwarzać na nowo. Stałem się dużo pokorniejszy i nie potrzebuję już trzymać innych na dystans moim pyszałkowatym, nadętym tonem i zachowaniem się. Nie potrzebuję już udawać, że jestem kimś innym dzisiaj, kiedy zaczynam być zadowolony z tego, kim jestem. Pionierom: Moja równowaga i stabilność są wynikiem prób dawania, a nie ciągłych roszczeń, żeby otrzymywać. (Najlepsze teksty Bila W) Tak długo jak będę próbował całym moim sercem i całą duszą przekazywać innym to co przekazane zostało mnie, i długo jak nie będę żądał nic w zamian – moje życie może być piękne. Zanim trafiłem do programu dwunastu kroków, nigdy nie byłem w stanie komuś dać, bez oczekiwania czegoś w zamian. Nie wiedziałem, że kiedy za darmo zacznę oddawać innym samego siebie, zacznę też za darmo otrzymywać - bez jakichkolwiek oczekiwań i roszczeń z mojej strony. To co otrzymuję w dniu dzisiejszym, to dar „stabilności”, podobnie jak otrzymał go Bill W. - stabilności w programie dwunastu kroków, stabilności wewnętrznej dla samego siebie, a szczególnie stabilności w moim związku z moją Siłą Wyższą, którą dziś wybieram nazywać Bogiem. Tak naprawdę to jeszcze nie wiem jaki świat może być piękny, gdybym spróbował żyć tak jak tego ode mnie chce Bóg - w abstynencji i harmonii - psychicznej, fizycznej i duchowej. Kiedy nie jestem w stanie zachować abstynencji lub staje się ona dla mnie zbyt trudna do utrzymania, wtedy zwykle szwankuje u mnie jeden z komponentów trójwymiarowego świata: fizyczny, psychiczny lub duchowy. Bardzo często dobrym miernikiem w ocenie moich potrzeb w tej dziedzinie jest system HALT (na podstawie angielskiego akronimu „STOP”, gdzie nie powinienem być za bardzo Głodny (Hungry), Zły (Angry), Samotny (Lonely) i Zmęczony (Tired). Dziś powierzam Bogu wszystkie problemy - moje i całego świata, których być może sam na razie nie rozumiem. Wiem, że tylko On może mi pomóc w odpowiednim czasie je rozwiązać i lepiej zrozumieć. False Gods Our Higher Power is that which we can turn to in times of stress. In the past, we turned to food, thus making it in fact our Higher Power, even though we may not have realized what we were doing. Food is not capable of being a Higher Power for anyone; food is a thing. By turning to food in stressful situations, we cheated ourselves with a false god. Lurking in the back of our mind, there may still be some false gods. We may think that more money or an exciting love affair would give us permanent security and happiness. The desire for popularity may be deluding us into thinking that we can please everyone if we try hard enough. The beauty of the OA program is that it shows us, day by day, the Higher Power who will not let us down. As we see our false gods for what they are, we grow in truth. Daily communion with God as each of us understands Him gives us an intimate relationship with the One to whom we can turn in times of stress. Thank You for revealing my false gods. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Best regards: A. Grochowski MD |
Arkadiusz Grochowski, MD
|