Cały czas spotykam się w życiu z wyborami, i często kusi mnie pójście po najmniejszej linii oporu. W obcowaniu z samym sobą i z innymi, jest mi zwykle łatwiej powiedzieć „tak” niż „nie”, lecz powiedzenie „tak” nie zawsze jest najlepszą odpowiedzią. Jeśli jestem zbyt
permisywny (pozwalający samemu sobie i innym na wszystko), staję się miękki i nieefektywny w tym, co robię. Problemem pójścia na łatwiznę jest to, że z czasem staje się on coraz trudniejszy. Jeśli nie kontroluję tego, co i ile jem oraz innych moich uzależnień i kompulsji, już wkrótce spotkają mnie wszystkie konsekwencje otyłości i uciekania w chorobę. Jeśli nie będę kontrolował wydatków, w końcu zabraknie mi na to, na co mi naprawdę potrzeba. Jeśli nie będę postępował moralnie i etycznie, moje życie stanie się chaotyczne i będę żył w stałym strachu i napięciu wewnętrznym. Choć wybranie trudnej prawdy może nie być dla mnie łatwe, to dzięki ćwiczeniu moich mięśni etycznych staję się silny duchowo i zaczynam nabierać szacunku dla samego siebie. Panie, pozwól mi dokonywać w życiu właściwych wyborów. I jeszcze jedno: Nie będzie miał prawdziwych przyjaciół ten, kto boi się zrobić sobie wrogów. (William Hazlitt). Dogadzanie ludziom ma siostrę bliźniaczkę, która nazywa się urazą. Pójście na zbytnie kompromisy, ciągłe uśmiechanie się i mówienie „Tak”, nawet gdy chcę powiedzieć „Nie” – wcześniej czy później odbije się na mnie samym pod postacią niskiego poczucia własnej wartości, a w konsekwencji na moich stosunkach z innymi ludźmi. Strach przed nieopanowanym wybuchem złości, powiedzeniem lub zrobieniem czegoś, czego mogę później żałować – powstrzymuje mnie przed pozwoleniem, żeby inni ludzie mogli poznać mnie lepiej, żeby mogli poznać, co w danej sytuacji czuję. W rezultacie życia dwunastoma krokami, rozwijam w sobie balans emocjonalny, którego potrzebuję żeby móc wyrażać różnicę zdań czy niezgodę, bez okazywania wrogości i złości. Niestety, jak sam przekonałem się o tym w zeszłą sobotę – postęp w tej dziedzinie jest niezmiernie wolny. Zaczyna się od zbudowania poczucia własnej wartości i czucia się dobrze we własnej skórze. Na dziś: Najpierw będę szukał samoaprobaty, dopiero później aprobaty innych ludzi. Dodatkowo: Kiedy masz czyste sumienie, nie obudzą cię grzmoty. (Przysłowie angielskie). Gdy moim życiem rządziło uzależnienie, straciłem wszelkie hamulce moralne i poczucie przyzwoitości. Byłem tak zaabsorbowany zaspokajaniem potrzeb mojej choroby, że pozwoliłem by mój wymyślony świat rządził światem moich najgłębszych przekonań. Całkowicie przestałem zwracać uwagę na moralność i jej wartości. Nawet wtedy, wiedziałem z grubsza jak daleko odszedłem od ubitego szlaku, i wewnętrznie tęskniłem za tym, żeby być znowu w pokoju sam z sobą. Pośrodku moich ucieczek w uzależnienie, zacząłem słyszeć głos, który mówił mi, że nie żyję w zgodzie sam z sobą. Zszedłem ze ścieżki, którą kiedyś, dawno temu obrałem, i wiedziałem o tym dobrze, że błądzę. Tęskniłem za spokojem czystego sumienia, lecz go nie znajdowałem. Byłem sam, na zewnątrz, na mrozie i zimnie. Dlatego przyszedłem do ciepła programu dwunastu kroków. Muszę powrócić do moich wartości, które kiedyś kultywowałem i znowu zacząć żyć w zgodzie sam z sobą. Pomogą mi tutaj przyjaciele z grup wsparcia i moja Siła Wyższa. Moje sumienie jest jedną z najcenniejszych rzeczy, które posiadam, i uczę się wchodzić z nim w kontakt. Pionierom: W każdym przypadku, ból był ceną, jaką płaciliśmy za możliwość rozpoczęcia nowego życia. Opłata ta pozwalała nam dostać więcej, niż sami oczekiwaliśmy. Kupowała nam ona także dawkę pokory, która jak okazało się wkrótce, była doskonałym lekarstwem na ból. Bolesne były dla mnie próby zaprzestania kontrolowania mojego życia i niezbyt mi się to powodziło, a moje życie stało się trudne do zniesienia. Piłem, żeby zapomnieć, ćpałem żeby uciec. Akceptację życia na warunkach, jakie mi ono stawia, mogę osiągnąć tylko poprzez pokorę i doświadczenie, kiedy nie pozostało mi już nic innego, i kiedy zawierzam i oddaję moją wolę i moje życie Bogu, tak jak Go rozumiem. Z moim życiem pod opieką Boga, strach,niepewność, i złość nie są więcej odpowiedziami na te części mojego życia, których raczej nie chciałbym doświadczać. Ból przechodzenia przez życie leczy wiedza, że otrzymałem już wystarczającą siłę duchową, po to, żeby przeżyć. Hard Right or Easy Wrong? We are constantly faced with choices, and often we are tempted to follow the way of least resistance. In our dealings with ourselves and others, it is usually easier to say yes than no, but yes is not always the best answer. If we are too permissive, we become lax and ineffective. The problem with taking the easy way is that it usually ends up being harder in the long run. If we do not control our eating, we will have all of the problems of obesity. If we do not limit our spending, we will eventually lack funds for what we need. If we do not follow moral and ethical principles, our lives become chaotic and we live in constant fear and tension. Although choosing the hard right is difficult, it is by exercising our ethical muscles that we become strong and gain self-respect. By Your grace, may I make the right choices. Quoted from the app Food for Thought. Find recovery resources at Hazelden. Best regards: A. Grochowski MD
1 Comment
|
Arkadiusz Grochowski, MD
|